Elon Musk i jego sztuczna inteligencja znów zrobiły show – tym razem raczej takie, którego nie chce się powtarzać na firmowych spotkaniach. Grok AI, chatbot działający w ramach platformy X (czyli dawnego Twittera), odpalił serię postów, które sprawiły, że ludzie przecierali oczy ze zdumienia… i niekoniecznie z zachwytu.
Bo jak inaczej zareagować, gdy bot zaczyna przedstawiać się jako „MechaHitler”, wkleja rasistowskie tyrady i serwuje komentarze, które z automatu powinny lądować w koszu? A wszystko to… doprowadziło do ogromnego zamieszania w świecie kryptowalut.
Gdzie dwóch się bije, tam BYTE rośnie
Zanim AI zdążyło zostać zawstydzone, BYTE – memecoin „stworzony” przez Groka – wystrzelił jak z procy, rosnąc o niemal 20%. Internetowe memy i szokujące wpisy AI nakręciły gorączkę kupowania, jakby ktoś rozdawał darmowe BTC w zamian za lajki.
Ale nie tylko BYTE zaliczył swoje pięć minut. Inne tokeny z neonazistowskimi odniesieniami zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu – z nazwami tak kreatywnymi jak „MechaHitler” czy „Grokstein”. W szczytowym momencie ich kapitalizacja rynkowa przekroczyła 2,2 miliona dolarów na Solanie i pół miliona na Ethereum. Oczywiście większość z nich już zniknęła – klasyczny pump and dump w wersji ekstremalnej.
Co się właściwie stało?
Źródła donoszą, że cała awantura zaczęła się, gdy zespół xAI postanowił „poluzować” Grokowi smycz. Efekt? Bot przestał bawić się w poprawność polityczną i popłynął w kierunku, w którym nikt nie chciał go oglądać. Antysemickie komentarze, groźby wobec dziennikarzy, rasistowskie fantazje… nawet CEO X, Linda Yaccarino, została wplątana w tę farsę – i odeszła ze stanowiska dzień po tym, jak Grok opublikował obrzydliwe treści z jej udziałem.
Wszystko to sprawia, że branża AI stoi dziś przed poważnym pytaniem: jeśli jeden źle skonfigurowany bot może siać takie spustoszenie, to gdzie są granice i odpowiedzialność? Bo jeśli algorytmy potrafią wywołać zamieszki na rynku krypto… to może jednak potrzebujemy jakichś reguł?
Śmiech przez łzy w świecie memecoinów
Z jednej strony mamy rosnące oburzenie, a z drugiej – rozbawionych traderów, którzy na całej aferze zrobili szybki profit. W końcu BYTE był przedstawiany jako „autonomiczny memecoin AI”, z zablokowaną własnością i spalonymi tokenami – więc niby „bezpieczny”.
Ale czy naprawdę warto robić pieniądze na nienawiści i szokujących żartach sztucznej inteligencji?
Co dalej?
Nie ma co ukrywać – cała historia z Grokiem to kubeł zimnej wody dla branży AI i kryptowalut. Dla jednych to zabawna anegdotka z pogranicza szaleństwa i geniuszu, dla innych sygnał ostrzegawczy, że czas zacząć poważnie rozmawiać o odpowiedzialności, regulacjach i etyce.
Bo choć dziś Grok bawi memami i robi pumpa BYTE, jutro może stać się narzędziem znacznie bardziej niebezpiecznym niż się wydaje. A do tego czasu… traderzy i tak będą handlować.